poniedziałek, 26 listopada 2012

Mówią ze Dawid powalił Goliata...
A Św. Michał pokonał szatana…
Ale jak pokonać zło ?
Każdy mówi że jest dobry...
Bo tak jest najprościej...
Lecz co gdy mówimy że jesteśmy źli...
a w środku naprawdę dobrzy ?
Ona taka była chodź nie umarła…
Chodź słowo Ona to zbyt mało by Ją określić...



Nosiła sukienki w róże...
Tak czerwone jak odcień jej lakieru do paznokci...
Stylizacja jej włosów była jak z ostatniej fantazji...
Sprężynowane loki poruszające sie tak wręcz hipnotycznie .
Momentami zakrywające Jej ciemne oczy...
W które można by patrzeć jak w otchłań...
A ciemność zawsze zadaje pytania i tak zagadkowo pociąga...
Oraz te Blado różowe usta , które przyciągają spojrzenia...
Na ulicach miast chodź dające przesłanie swojego Ja...
Gubionego w tłumie za którym jak mówi - nie przepada...
Z Figury przypomina Izraelską postać Gal Gadot…
Bez wątpienia wzbudza w mężczyznach zainteresowanie…
Jak kiedyś Marilyn Monroe…
Już na pierwszy widok przyśpiesza serca… 
I Jest wstanie dawkować Im bezsenność…
Lecz prawda jest taka że jest dobra…
Kobieta Zagadka a nie czarownica…

Autor: aLiEn

I pomyśleć, że początkowo moim jedynym celem było udowodnienie, że kobieta ma wartość i przekonanie delikwenta że porzucenie może boleć. A teraz to jedna z niewielu osób na świecie, z którą mogę pogadać o tym co siedzi w mojej głowie.

piątek, 16 listopada 2012

Zabawnie się wszystko układa. Bo... wszystko jest w jak najlepszym porządku (bynajmniej poza wnętrzem mojej głowy, która coraz częściej przekonuje mnie o tym że potrzebuje leczenia). Mam moją małą rodzinkę, mojego faceta -Dzieciaka, który zaczyna zaskakiwać mnie swoimi dojrzałymi decyzjami. To całe zamieszanie, jakie spowodowały moje "dojrzałe" decyzje, w dziwny, pokręcony sposób pchnęło nas ku sobie. Myślę, że przy okazji przefiltrowało to grono moich znajomych i usunęło z niego osoby, którym nigdy nie powinnam ufać. Ja zwyczajnie raz na jakiś czas mam pecha i trafiam na nieżyczliwego śmiecia.
Moi rodzice nie są już małżeństwem. Kwestia uprawomocnienia wyroku i sprawa zamknięta.
Odcinam się od tego cyrku bo nadal mnie to przerasta.
Buduje swój własny dom, tym razem na porządnych fundamentach.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Taaak... Mój kawałek bawełny. Ale czy coś tak powszechnego może być nieosiągalne? Okazuje się, że może. Dawno nie miałam takiego doła jak teraz. Czuję jakby ktoś wypruł mi wnętrzności, czuję że nie zasługuję na to by istnieć. Nie chcę zrobić nikomu krzywdy, ale przecież widzę z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia. Nie potrafię się opanować, nie mogę przestać płakać. Nienawidzę siebie. Boję się odrzucenia i samotności. Moja niecierpliwość jest moim wrogiem. Sklecenie porządnego zdania przerasta mnie w chwili obecnej.
Witaj mój drogi świecie, na twą prośbę chowam uczucia w buty i idę dalej odgrywać rolę do której tak przywykłam. Pokój z tobą, niech cię szlag trafi...

piątek, 13 lipca 2012

Ona…
Potrafi ranić jak kolce róży…
Chodź zagubiona jest jak jej płatek podczas wietrznej burzy…
I chodź jest piękna to bardzo rzadko doceniana…
Dla wielu po prostu nie zrozumiała…
Nie raz w życiu płakała…
Lecz nigdy jej twarz tego nie okazywała…
Opinia idealna…
Ale i tak nie okazująca jej zagadkowego uroku…
Który istnieje nie tylko podczas mroku…
I Chodź Ona sama bywa że znika…
Jak poranna rosa…
Nigdy już w to samo miejsce nie wracając…
To ma w sobie coś co przyciąga…
Nawet Mnie jako autora…
Bo przecież Ona nie jest zmyślona…

Autor: aLiEn



Wczoraj odezwał się do mnie znajomy z Holandii. Pracowaliśmy w tej samej firmie, był jedną z tych osób, które samym "Hello Kasia" poprawiały mi nastrój. Jeffrey! Byłam strasznie zdziwiona że po dwóch latach nadal mnie pamięta. Dowiedziałam się że się we mnie kochał (:D) chociaż ma chyba ze 40 lat. O ile mi wiadomo pochodzi z Indonezji, ale muszę go jeszcze o to zapytać. Do niedawna miał jeszcze moje zdjęcie w telefonie. Opowiadał mi o tym jak się stresował rozmowami ze mną, bo byłam za ładna i go onieśmielałam. Chyba tylko Ty Alienku zdołałeś poprawić mi humor do tego stopnia co Jeffrey.


btw mój angielski nadal jest kiepski :D

czwartek, 14 czerwca 2012

Jak tak czytam to co napisałam to widzę siebie w kategorii rozpieszczonej smarkuli. Co dziwne nigdy taka nie byłam. Mam trójkę rodzeństwa, jestem najstarsza, swoje 21 lat mam za sobą. Rok temu wszystko zmieniło się diametralnie. Nagle całe moje popieprzone życie rozsypało się w drobny mak. Niby to pozytywna zmiana, ale towarzyszyło jej wiele przykrych przeżyć. Moi rodzice się rozstali, rozdzielono mnie z moim rodzeństwem i zostałam bez dachu nad głową. Przygarnął mnie mój chłopak, a właściwie jego mama. To ona pomogła nam wynająć mieszkanie i dopilnowała żeby niczego nam nie brakowało. Jestem jej za to wszystko wdzięczna i długo będę spłacać długi. Właściwie już się czuję jakbym je spłacała. Jakiś czas temu przy pomocy nieuczciwego pracodawcy straciłam wszelkie środki do życia. Chciałam wtedy rzucić to wszystko co tu mam (czyli praktycznie nic) i wyjechać gdzieś do pracy żeby zacząć wszystko od nowa. Odbyłam szczerą rozmowę z moimi "teściami" podczas której uświadomiłam sobie że tak naprawdę bardziej tęskniłabym za moim psem niż za ich synem. Powiedziałam im to, wyjaśniłam im także jak ciężkim i nieżyciowym człowiekiem jest Dzieciak. Przyznali mi racje i wydawało mi się że mnie zrozumieli. Na drugi dzień "teściowa" zadzwoniła do mnie i poprosiła żebym nie wyjeżdżała, powiedziała że dopilnuje żeby Dzieciak poszedł do pracy. "Daj sobie spokój na razie, nie jedź nigdzie, on niedługo pójdzie do pracy i wszystko się ułoży" -dla mnie to brzmiało jak "zostań z nim jeszcze, ja mu powiem że ma się zmienić i może się uda". Niestety tylko jego rodzice pojęli lekcję. Dzieciak co prawda poszedł do pracy, ale dzięki przypływowi gotówki zmienił się w Rozpieszczonego Bachora. Ja miewam humorki, ale on jest nie do zniesienia. Wydaje kasę na bzdury, nigdy nie myśli co robi. Na dodatek chce mnie zmienić w blond lalunie w krótkiej kiecce. Myśli że skoro on zarabia pieniądze to ja mam być taka jak jemu się podoba.
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, ale nie dam się zrobić na blond. Nie jestem przecież ozdobą czy meblem, coś tam mam w tej mojej pustej głowie i potrzebuję zrozumienia albo chociaż rozmowy... A póki co to wszystko wygląda tak że cieszę się kiedy wychodzi do pracy bo nie muszę wtedy udawać że nie ma mnie w mieszkaniu. Kiedy tylko Pan wraca, przytula mnie, wita się z psem i włącza konsolę, całe mieszkanie jest jego a ja nie mam gdzie się podziać na tych 28 metrach. Mam ochotę uciec...

środa, 13 czerwca 2012

Nikogo nie zmuszam

W internecie pełno jest bezużytecznych śmieci, dziś nastał dzień kiedy postanowiłam dorzucić swój własny śmieć do tego burdelu. Nie znajdziecie tu nic pożytecznego więc nawet nie musicie czytać tych bzdur.
Ja chyba po prostu uwsteczniam się, bo odczuwam potrzebę uzewnętrzniania swoich myśli na forum gdzie nikt mnie nie zna.